Witam.
Na początku chciałam Wam bardzo podziękować, gdyż ostatnio
miło mnie zaskoczyliście dużą liczbą komentarzy. Widzę, że
odwiedzają ten blog nowi czytelnicy, których serdecznie pozdrawiam.
Z
okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę
wszystkim spokoju i udanego wypoczynku oraz wielu prezentów i przede
wszystkim śniegu. Z okazji Sylwestra życzę hucznej i szalonej
zabawy, a z okazji Nowego Roku, życzę, aby był on udany dla Was,
żebyście spełnili w ciągu tych 365 dni przynajmniej część
swoich celów i marzeń. I żebyście realizowali swoje postanowienia
noworoczne z uśmiechem na twarzy i radością. Rodzinie Glamberts
życzę, żeby nie zapomniała o swoim idolu i żeby ciągle na nowo
zakochiwała się w jego muzyce.
Dziś
niestety nie dostaniecie ode mnie nowego odcinka, ale prezent na
gwiazdkę być musi, więc publikuję dziś długo przechowywany w
szafie onepart. Merry Christmas!
Czy
to miłość?
Właśnie
kończyli się przebierać. Ostatni koncert z serii Glam Nation Tour
przed kilkoma minutami dobiegł końca. To był najsmutniejszy dzień
dla wszystkich członków zespołu. Dla wszystkich było wiadomo, że
kolejny etap w ich życiu się zakończył. Dla niektórych oznaczało
to nowe wyzwania, dla innych powrót do starego, mało emocjonującego
życia.
Jednym
z nich był Tommy. Spoglądał z tęsknotą i bólem na Adama, który
próbował sztucznym uśmiechem zasłonić wewnętrzny smutek.
Tancerze zaczęli opuszczać salę. Po chwili zniknęli też Monte,
Isaac i Camilla. Zostali tylko oni: Adam – ścierający z siebie
brokatowe pozostałości po scenicznym makijażu – i Tommy, który
usiadł ostrożnie w skórzanym fotelu. Zaczął wpatrywać się ze
smutkiem w plecy Adama przykryte ciemną tkaniną koszuli.
-
To już koniec... - Rzekł cicho i podparł się łokciami o kolana.
Adam
odwrócił się zdziwiony. Skończył już zmywać makijaż,
pozostało mu tylko spakowanie rzeczy do torby. Myślał, że został
w garderobie sam. Tommy był tak cicho, że nie dał mu poznać, że
także jest w pokoju.
-
Myślałem, że wyszedłeś. Długo mnie obserwujesz? - Podparł się
pod boki z niedowierzaniem.
-
Kilka minut. Nigdy nie będzie już takiej trasy jak ta, czuję to. -
Szepnął, wpatrując się w niewidzialny punkt poniżej kolan Adama.
Brunet kucnął przy nim i zmusił do popatrzenia na siebie,
odwracając jego podbródek w swoją stronę. Zrobił to delikatnie,
lecz blondyn wyczuł drżenie palców.
-
Będzie jeszcze wiele tras, znacznie bardziej ekscytujących niż ta.
Będziesz miał wiele okazji na pracę z gwiazdami, które błyszczą
o wiele jaśniej niż ten brokat. - Powiedział cicho, lekko się
uśmiechając. Wstał, zamierzając powrócić do swoich czynności.
W chwili kiedy się odwrócił, poczuł mocny ucisk wokół
nadgarstka. Spojrzał w tę stronę, a potem przeniósł wzrok na
sprawcę bólu. Twarz Tommy'ego wyrażała powagę i
zniecierpliwienie.
-
Powiedz mi. Dobrze ci się ze mną pracowało, prawda? - Nie puścił
jego ręki, wręcz przeciwnie – ścisnął ją jeszcze bardziej
jakby obawiał się, że straci tak intensywny kontakt z osobą, na
którą patrzył.
-
Wiesz, że wspaniale. Z nikim nie pracowałoby mi się lepiej. -
Odpowiedział takim tonem, jakby stwierdzał oczywisty fakt. Ręka
bolała coraz bardziej.
-
I chcesz ze mną dalej pracować? - Gitarzysta zwolnił uścisk i
przybliżył się do piosenkarza, który odwrócił się przodem do
niego. Adam wyglądał na zmieszanego, jego spojrzenie było pełne
niezrozumienia. Sądził, że odpowiedzi na te pytania były
oczywiste jak to, że śnieg jest biały.
-
Oczywiście, ale dlaczego zadajesz pytania, na które znasz
odpowiedź? - Zapytał, po czym oparł ręce na jego ramionach. -
Tommy...?
-
Wiesz, zawsze po trasie bandy się rozpadają... - Spuścił wzrok,
lecz po upływie zaledwie sekundy znów wpatrzył się w niebieskie
tęczówki Lamberta. - Adam... Obiecaj mi. - Złapał go za biodra,
spodziewając się, że zaraz straci równowagę z powodu nagłych
zawrotów głowy. - Jeśli... Jeśli naprawdę dobrze ci się ze mną
pracowało i lubisz mnie, to... To obiecaj mi, że w następnej
trasie też będę z tobą grał, i że podczas nagrywania następnej
płyty nie zerwiesz ze mną kontaktu. - Powiedział to wszystko
bardzo szybko. Bał się, że straci odwagę. Musiał mu to
powiedzieć, musiał się upewnić, że Adamowi nie jest obojętny.
-
Obiecuję, ale czemu ci tak na tym zależy? Czemu zależy ci... Na
mnie?
Adam
przesunął ręce na jego plecy, czym wywołał dreszcz na ciele
blondyna. Tak przyjemny, że Tommy zmrużył oczy. Muzyk musiał
jednak obudzić się z tego snu na jawie. Chciał powiedzieć mu
prawdę, a nie dopiero potem zatracić się w jego dotyku. Jeśli
będzie mu dane... Wziął swoje ręce z jego bioder. Odsunął się
na kilka kroków i odwrócił, zmuszając Adama do zabrania rąk.
Przetarł twarz dłońmi. Adam momentalnie znalazł się przy nim.
Kiedy blondyn znów usiadł – tym razem na kanapie, - brunet zrobił
to samo. Kiedy zobaczył, jakie emocje targają blondynem, objął go
ramieniem. Nie nalegał go do zwierzania – wiedział, że prędzej
czy później ten wszystko mu powie. Tak było zawsze. Tym zdobył
jego sympatię. Tommy spojrzał na Adama, a na jego policzkach
widoczne były ścieżki świeżych łez.
-
Adam, ja... - Wziął jego dłoń w swoje dłonie i zaczął ją
gładzić opuszkami palców. - Ja nie mogę, nie potrafię... -
Zaczął gubić się w słowach. - Nie mogę..
-
Tommy, po pierwsze - teraz to on złapał jego dłonie - nie jąkaj
się. Po drugie: jesteś moim najlepszym przyjacielem, więc nie masz
się czego bać. Powiedz mi, będzie ci łatwiej, jeśli to z siebie
wyrzucisz.
-
Łatwiej... - Tommy jęknął, a z jego oczu popłynęły stróżki
obfitych łez.
-
Po prostu powiedz. - Szepnął Adam. Spodziewał się jakiejś
smutnej wiadomości, problemu nie do rozwiązania czy czegoś w tym
rodzaju. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
-
Nie potrafię się bez ciebie obejść. Nie potrafię znaleźć sobie
miejsca, kiedy nie ma ciebie przy mnie. Nie wiem, co czuję, ale
zachowuję się jakbym był uzależniony... - Zatopił wzrok w
głębokich niebieskich oczach piosenkarza. Nie mógł patrzeć na
nic innego. - Od ciebie. Oddałbym wszystko, rozumiesz? Wszystko,
żeby tylko się z tobą nie rozstawać, być przy tobie... Wtedy,
jak mnie pierwszy raz pocałowałeś... Ciągle do tego wracam.
Zastanawiam się, jak to jest być takim jak ty, jak to jest być
gejem, jak... - Spuścił wzrok.
Dopiero
w tej chwili Adam zrozumiał cały przekaz tego monologu. W jego
oczach ponownie pojawił się zaginiony po koncercie błysk radości
i podekscytowania. Pojawiła się także tęsknota głęboko
dotychczas skrywana pod maską aktora. Kiedy Tommy ponownie odważył
się spojrzeć w te cudowne oczy, Adam się nie zastanawiał. Złapał
za jego koszulkę i przyciągnął do siebie. Wpił się w soczyste
usta blondyna z taką delikatnością i oddaniem, że Ratliff uległ
natychmiast. W tym pocałunku przekazali sobie wszystkie uczucia,
jakie w ciągu całej trasy targały ich pełnymi miłości sercami.
Adam wiedział już, że miłość, która zawitała do jego serca
wraz z pierwszym ujrzeniem Tommy'ego Joe, właśnie dojrzała, a Adam
w końcu może obdarować nią Tommy'ego. Pytanie, czy Tommy jest w
stanie zrobić to samo dla Adama?
-
Tommy... Myślisz, że to miłość? - Spytał, by się upewnić.
-
Nie wiem. Wiem tylko tyle, że jest tylko jeden sposób, by się o
tym przekonać. - Uśmiechnął się i tym razem to on pocałował
Adama.
Pocałunkom
i czułościom nie było końca. Wyszli budynku najszybciej, jak to
możliwe i w taki sam sposób pokonali drogę do hotelu. Tej nocy
pokój Tommy'ego pozostał pusty, a sypialnię Adama wypełniły dwa
rozpalone miłością ciała.