No
hej. Nie pytam się o święta, bo pewnie leżeliście do góry
brzuchami tak jak ja :), więc od razu przechodzę do odcinka, który
wyłonił się z moich zeszytowych skreśleń i gryzmołów.
Dla
jasności: wypowiedzi jurorów Idola w tym tekście nie są takie
same jak oryginalne, lecz są do nich zbliżone. Niektóre fragmenty
zmieniłam na potrzeby opowiadania, a tutaj macie link do filmiku z
Adamem śpiewającym „Satisfaction” w Idolu.
Włącz FOX
„Włącz FOX”
„Włącz FOX”
-
„Włącz FOX”? Tylko tyle? - Tommy zaczął głośno myśleć.
Poczuł się zirytowany po odczytaniu tej wiadomości, lecz
przyspieszył kroku, próbując szybciej dotrzeć do hotelowego
pokoju. Ciekawił go tajemniczy program, jaki spodziewał się ujrzeć
po włączeniu podanego kanału. Jednocześnie czuł się zawiedziony
– mimo iż Adam wyraźnie dał mu do zrozumienia, że blondyn przez
najbliższy czas go nie ujrzy, to w Tommy'm tliła się maleńka
nadzieja, że będzie miał szansę na zobaczenie się z nim lub
chociaż krótką rozmowę telefoniczną. Nadzieja jednak zniknęła
po odczytaniu krótkiej, lecz bardzo tajemniczej treści wysłanej mu
kilka minut temu, kiedy to wchodził do głónego holu
trzy-gwiazdkowego hotelu „Royal”.
Teraz
znajdował się na piątym piętrze budynku i próbował otworzyć
drzwi za pomocą karty magnetycznej, która sprawiała małe kłopoty.
Ta nowoczesna technologia mnie kiedyś wykończy. Pomyślał i
spróbował jeszcze raz. Tym razem dioda przy czytniku zmieniła
kolor na zielony, a drzwi odskoczyły z lekkim kliknięciem.
Gitarzysta prędko pchnął je szerzej i szybkim krokiem minął
przytulny salonik. Kiedy wszedł do sypialni, rzucił siatki z
zakupami na łóżko, biorąc do ręki pilot od telewizora.
Włączył
FOX. Oczekiwał jakiegoś świetnego filmu czy ulubionego serialu
Adama, którym ten chciałby się z blondynem podzielić. Był
przygotowany nawet na musical z jego udziałem. W rzeczywistości
zobaczył kolorowe studio z ogromną widownią, okrągłą sceną i
czterema osobami za stołem jury. U dołu ekranu wyświetliła mu się
informacja o programie. Przeczytał ją głośno.
-
American Idol. Sezon ósmy, odcinek pierwszy. Dlaczego chcesz, żebym
to oglądał...?
Sięgnął
po jedną z siatek. Znajdowały się w niej tylko i wyłącznie
słodycze, które miał z zwyczaju kupować, kiedy denerwował się
jakąś sytuacją lub miał problem. Uspokajała go przede wszystkim
czekolada. Wziął do ręki jedną tabliczkę, bez zastanowienia
odłamał kawałek i włożył do ust, obserwując ekran. Na scenę
wszedł właśnie Ryan Seacrest – najsłynniejszy prezenter w USA,
– by zapowiedzieć następnego uczestnika programu. Tommy'emu
opadła szczęka, kiedy z ust prowadzącego padło nazwisko: Adam
Lambert.
Adam...?
Jak to...? Szkoła... Zaczął sobie przypominać słowa Adama.
„Miasto
aniołów. Słyszałem, że jest tam jak w raju...”
„To
jest coś w rodzaju szkoły. Będę brał lekcje śpiewu i dykcji...”
-
Spytałem, czy dostanie jakąś nagrodę. - Zmarszczył brwi i
przypomniał sobie kolejne słowa wyrwane z innego wspomnienia.
„Można
tak powiedzieć. Uczestnicy są stworzeni do rywalizacji...”
„Tylko
musisz oglądać I...”
Allison
nie dokończyła, bo Adam jej przerwał. Teraz już rozumiał, że
miała na myśli ten program. Chciała powiedzieć „Idola”.
Zarówno Adam, jak i jego przyjaciele dali mu tyle znaków, w czym
biorą udział, że nawet głupi by się zorientował. A ja
trwałem w błogiej nieświadomości. Analizował wszystko,
rejestrując w głowie krótki filmik o przygotowaniach Adama do
występu. Nie mógł uwierzyć, że ogląda swego przyjaciela w
telewizji. I to w jakim programie? American Idol! Na ekranie
znów wyświetlony został obraz studia – teraz przedstawianego w
kolorach czerwieni. W czerwono-białym okręgu sceny stanął Adam.
Ubrany w czarny, połyskujący w świetle reflektorów garnitur oraz
ze słotą biżuterią na szyi wyglądał jak ideał. Także
Tommy'ego.
Blondyn
nie zarejestrował faktu, że przez te parę minut zdążył zjeść
całą czekoladę i właśnie gniecie w dłoniach puste opakowanie.
Był cały w nerwach. Trzymał kciuki, żeby tylko Adamowi dobrze
poszło. Zdenerwowanie i ekscytacja rosły w miarę trwania utworu –
ten uczestnik dawał z siebie wszystko. Utwór pod tytułem
„Satisfaction”, który oryginalnie wykonywał niegdyś zespół
The Rolling Stones, pasował do barwy głosu Adama jak żaden inny.
Chociaż z tak szeroką skalą głosu mógłby zaśpiewać
dosłownie wszystko, a i tak byłoby idealnie. Przyszło na myśl
muzykowi, kiedy obserwował prężącego się na scenie Lamberta.
Prezentował on widzom każdą emocję piosenki, przy czym pokazywał
swój pazur i profesjonalizm. Tommy nie zauważył żadnego
nieczystego dźwięku czy błędu w prezentacji interpretacji
piosenki. Mogło to jednak wynikać z jego osłupienia i szoku. Gdyby
mógł,wszedłby do tego elektrycznego pudełka, by tylko móc
zbliżyć się do Adama jak najbardziej, by przekazać mu emocje,
które teraz nim targają: swoją dumę i zachwyt. Podczas refrenu
kamery wyświetliły kilka osób w pierwszym rzędzie widowni. Napis
na dole ekranu wskazywał, że jest to rodzina Adama, a więc jego
matka, ojciec oraz brat, lecz ostatniego gitarzysta nie był pewien.
Wysunął wniosek, że Lambert jest bardziej podobny do swojej matki,
lecz to wrażenie także mogło okazać się mylne. Był za to
pewien, że jego przyjaciel jest stworzony do występowania na scenie
zarówno jako aktor jak i jako piosenkarz. Tommy Joe pragnął, by
ten występ się nie kończył, lecz nie było mu to dane. Adam
zaśpiewał ostatni wers i ukłonił się publiczności, po czym
zwrócił się w stronę jury. Na twarzach większości sędziów
malowały się te same emocje, jakich doznał przed momentem Ratliff.
Bez żadnych wstępów swoją opinię oznajmiła kobieta w środku. -
była to Paula Abdul.
-
Nie znajduję słów, jakimi mogłabym wyrazić to, co teraz czuję.
- Zaczęła z przejęciem.
-
Ja też. - Przytaknął Tommy przed telewizorem. Abdul natomiast
kontynuowała.
- Ja... Poczułam się jakbym nie była sędzią w Idou, ale jakbym była na koncercie Adama Lamberta. Twój wybór utworu, zachowanie, show, jakie zrobiłeś na scenie - to wysoko podniosło poprzeczkę twoim konkurentom i nie wie, czy któryś z nich będzie w stanie ją przeskoczyć. Gratuluję. - Powiedziała na koniec. Adam zareagował szczerym
„dziękuję” i odetchnął z ulgą. Zwrócił uwagę na drugiego
jurora – Simona Cowella. Tommy także wytężył wzrok – z góry
założył, że ten gość z pewnością przyczepi się do jakiegoś
szczegółu.
-
Zauważyłem, że ten utwór był dla ciebie trudnym orzechem do
zgryzienia. Tym bardziej, że, jak już nam oznajmiłeś na filmie,
jest to ulubiony utwór twojej mamy.
-
Tak, to była niespodzianka dla niej. - Wyjaśnił Adam, szukając
wśród publiczności swoich bliskich. Kiedy już to zrobił,
uśmiechnął się do nich szeroko.
-
Och! - Zdziwił się juror, po czym postanowił przejść do oceny
występu. - Więc. Widziałem partie, w których wypadłeś
rozdzierająco źle, i części, w których, myślę, że
zaprezentowałeś się znakomicie. Na początku niektóre dźwięki,
wydobywające się z twojego gardła, były straszne, ale potem twój
śpiew poprawił się.
-
Nieprawda! Było super! - Wykrzyknął zbuntowany Tommy. Cisnął w
telewizor papierkiem po zjedzonych słodkościach i dobrał się do
drugiej tabliczki czekolady.
-
Myślę, że to może być jeden z najulubieńszych lub najbardziej
znienawidzonych wykonów. Moim zdaniem znajduje się on pomiędzy...
- Chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz tym razem wtrącił się
Adam.
-
Tak! Myślę, że taka muzyka właśnie jest! Wie pan, jedni ludzie
to polubią, drudzy nie i właśnie taka powinna być kolej rzeczy.
Simon
Cowell nic już nie powiedział. Adam swoją ripostą po prostu
zamknął mu usta. Ratliff wydał z siebie okrzyk radości i sięgnął
po następną łakoć. Natrafił na orzechowe chrupki. Tymczasem do
komentarza wyrwał się czarnoskóry juror siedzący po lewej
stronie. Był to Randy Jackson.
-
Ja to pokochałem! - Krzyknął luzacko, wskazując ręką na Adama
jakby chciał pokazać show, jakie przed momentem zrobił Lambert. -
Słuchaj! W pierwszym dniu, kiedy cię zobaczyliśmy i usłyszeliśmy,
pokochałem cię, bo uznałem cię za najbardziej kreatywną osobę,
jaką tam zobaczyłem. Dla mnie jesteś jak mieszanka Stevena Tylera
i Roberta Pattinsona ze „Zmierzchu”. - Rzekł rozemocjonowany. -
Jest tobie coś, co przyciąga uwagę. Ty musisz to robić, ale
rzecz, na którą musisz uważać, to zbytnia przesadność. Zgadzam
się, że ta piosenka musi mieć w sobie trochę przesady, jednak nie
może być ona PRZEsadzona, wiesz? - Zaakcentował, intensywnie
gestykulując. - Oczywiście, mówiąc o całokształcie mogę śmiało
powiedzieć, że TO BYŁA BOMBA! I to nie jest do ogarnięcia, co tu
się działo na tej scenie. Co za ogień! - Zakończył i oparł się
o oparcie miękkiego fotela.
W
jego głosie panowała ekscytacja i zdumienie, podobnie jak w głowie
Tommy'ego, który czuł się jakby oglądał bajkę, w której
wszystko kończy się happy end'em. Ta bajka była prawdziwa, lecz
Tommy nie był jej narratorem. Mimo to tworzył sobie w głowie, kto
teraz będzie mówić i co to będą za słowa. Był tak dumny z
Lamberta, że wściekał się za każdym razem, kiedy Adamowi
wytykano jakieś błędy. Zdaniem muzyka była to idealna
interpretacja piosenki. Pewnie gdyby był na miejscu przyjaciela,
cały by dygotał ze zdenerwowania. Brunet jednak stał opanowany na
scenie i, trzymając mikrofon na wysokości brzucha, ze spokojem
słuchał kolejnych werdyktów. Przyszła właśnie kolej na
ostatniego sędziego – Karę DioGuardi. Na twarzy kobiety gościł
promienny uśmiech. Zaczęła wymieniać spostrzeżenia z opanowaniem
przeplatającym się z radością.
-
I cóż ja mogę powiedzieć. Na pewno twoje techniczno-wokalne
możliwości są olbrzymie. Możesz zejść z dźwięku tak nisko, a
potem wejść tak wysoko. - Powiedziała, pokazując ręką, o co jej
chodzi. - Zapomnijmy tu o jakiejś teatralności czy czymś takim.
Nie będę oceniać, czy to były twoje prawdziwe emocje czy
wykorzystałeś tutaj swoje aktorskie umiejętności. To nie jest
ważne. Ważne jest to, jaki był ten przekaz. - Tłumaczyła. - Ja
nie wiem, czy ktoś poza tobą ma taki zakres głosu?
-
Moja mama lub tata? - Uniósł brwi i zaśmiał się razem z jurorką.
-
Tak, może. A może jesteś chory i dlatego wydobywasz z siebie takie
dźwięki? - Spytała, a Adam pokręcił przecząco głową. - Nie?
Jednak nie. To twój prawdziwy naturalny głos! W takim razie ja już
nie mam pytań. Jednym słowem: twój głos to jest jakaś szalona
rzecz dla mnie i jestem zadowolona, źr mogłam cię w takiej
interpretacji oglądać. - Przyłożyła dłoń do policzka i oparła
łokieć o blat sędziowskiego stołu. Pozostało jej tylko podziwiać
tę stojącą przed nią osobę o nadludzko pięknym głosie, w który
przed chwilą się wsłuchiwała.
W
tej chwili na scenę wszedł prowadzący. Wymienił kilka słów z
Lambertem na temat porównania do głównej postaci zmierzchowej sagi
– Edwarda Cullena, a potem zaczął podawać informacje dotyczące
głosowania na Adama, a także innych uczestników. Lambert w tym
czasie udał się za kulisy, gdzie czekała już na niego rodzina.
Jako pierwszą wśród tłumu bardziej i mniej znanych mu ludzi
ujrzał matkę. Tuż za nią stał ojciec i Neil. Kobieta rzuciła
się synowi w objęcia ze łzami wzruszenia w oczach.
-
Kochanie, jestem z ciebie taka dumna! - Rzekła wzruszona, mocno go
ściskając. - Tak dobrze ci poszło. I ta piosenka, bardzo nas
zaskoczyłeś, wiesz?
-
To była piękna niespodzianka, synu. Nieźle to wymyśliłeś. -
Rzekł Eber, kiedy Adamowi udało się odkleić od Leili.
-
Masz talent, brat. - Rzucił Neil, a Adam rozczochrał jego dawno
nieścinane włosy.
-
Neil, ty tutaj? A mówiłeś, że nie przyłożysz ręki do mojej
kariery.
-
Oczywiście, że nie. Przyjechałem, by wyrwać tu jakieś sławne
laski. - Powiedział i nachylił się w stronę brata. - Mam
nadzieję, że załatwisz mi kilka numerów, hę?
-
Dobra, dobra. Zobaczymy, co da się zrobić. - Poklepał Neila po
ramieniu, uśmiechając się promieniście. Zaproponował bliskim, by
poszli obejrzeć pozostałe występy, a sam usiadł wśród
pozostałych uczestników, którzy pogratulowali mu udanego występu.
Po chwili odpoczynku przyszło mu na myśl, że zdobywa właśnie
nowe doświadczenie, lecz swojej radości z nim związanej nie może
dzielić z osobą, z którą chciałby to robić. Wiedział jednak,
że osoba ta odczuwa to samo, co on. W zaciszu hotelowego pokoju,
oglądając jego emocje przed szklanym ekranem. Uśmiechnij się,
Adam. On już wie o twoim sekrecie. I cieszy się razem z tobą.
***
Wysłał
już tak dużo sms-ów, że zgubił się w liczeniu. Chciał
zadzwonić do Adama, by podzielić się z nim swoimi emocjami, lecz
po pierwszym sygnale rozłączył się. A może jest zajęty? Nie
będę mu przeszkadzał. Pewnie ma teraz dużo rzeczy na głowie.
Rzucił telefon na łóżko. Leżały na nim ciągle niedojedzone
chrupki orzechowe i parę innych łakoci, lecz on już nie chciał
ich jeść. Zamiast tego poszedł do łazienki zmyć z siebie brud
mijającego dnia. Wieczorna toaleta nie pomogła mu jednak w
ostudzeniu emocji. Gorąca woda nie sprawiła, że chciało mu się
spać – wręcz przeciwnie. Po opadnięciu na poduszkę wziął do
ręki laptopa i zaczął wyszukiwać w Internecie nagrania pierwszego
odcinka „Idola”. Pragnął zobaczyć to jeszcze raz i jeszcze,
póki nie będzie miał dość. W międzyczasie wpadł na filmik
samego występu Adama. Ściągnął go na twardy dysk. Podłączył
do komputera aparat słuchawkowy, który wziął z szafki nocnej i
włączył odtwarzanie ciągłe. Wpatrywał się w śpiewającego
Adama bardzo długo. W końcu jego powieki zamknęły się pod
ciężarem snu, a za sprawą czarów Morfeusza w jego sennych
fantazjach znów pojawił się ten sam obraz.
I
can't get no satisfaction
but
I try! And I try and I try...
I
can't get no.
No,
no, no.
Nie będę ci już opisywać jak długi i ciężki był mój dzisiejszy dzień, ale jak tylko zobaczyłam rozdział to naprawdę się ucieszyłam. To naprawdę miła niespodzianka :) I jeszcze jest dedykacja! Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńPrzez cały czas jak to czytałam miałam uśmiech na twarzy. Strasznie lubię twoje opowiadanie, bo jest takie pozytywne :) Tylko szkoda, że takie krótkie...Tz nie jest AŻ TAK krótkie, ale jak dla mnie to o wiele za mało ;)
Fajnie, że wszystko tak szybko się rozwija i Tommy w końcu dowiedział się o tym Idolu. Jestem ciekawa jak dalej rozwiniesz akcję.
A tak by the way to odcinek z Satisfaction nie był pierwszy tylko chyba 11 albo 12. Dokładnie nie pamiętam, bo dawno to oglądałam, ale jakbyś chciała się trochę zainspirować to tutaj masz online http://www.free-tv-video-online.me/internet/american_idol/season_8.html ;)
I jeszcze jakbyś chciała coś poprawić to ta pierwsza wypowiedź Pauli Abdul, brzmi tak mało polsko, jak moje tłumaczenie opowiadania, dlatego jakbyś chciała to ja bym przetłumaczyła to tak:
"Brak mi słów by wyrazić co czuję... [tz. nie ma tam słowa "czuję" bo ona ogólnie mówi strasznie chaotycznie i nie dokończyła tamtego zdania, ale napisałaś tak i moim zdaniem brzmi lepiej ;)] Nie oglądam już nawet Idola. Oglądam koncert Adama Lamberta! Twoje zachowanie, wybór, to co zrobiłeś. Nikt nie może się z tobą równać. Gratuluję".
Wiem, że to też nie jest jakoś idealnie, ale może się przyda ;)
I mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo już nie mogę się doczekać! Życzę duuużo weny i czasu ;)
Jesssssssss!!! Wreszcie jest nasz odcinek.
OdpowiedzUsuńTommy wie już o idolu. Teraz czekam na oświadczyny.
Widzę, że mam z Tommy'm podobne zainteresowania- jedzenie słodyczy tonami przed telewizorem(ale czy po dwóch tabliczkach czekolady i czymśtam jeszcze nie powinno go zmulić?).
Fajnie że znów piszesz i jeszcze fajniej, ż e dodałaś już w piątek.
Kontemplując sufit przesyłam najszczersze życzenia weny i wolnego czasu, radząc przeznaczyć go na pisanie kolejnych epizodów tejże epopeji.
~Czekolaaada
Więc tak... Zaczęłam czytać Twojego bloga dzisiaj i już go przeczytałam :) Treść jest ciekawa i wgl zajebista ;) A poza tym zauważyłam w Twoim stylu pisania coś innego, coś co wyróżnia Cię od innych blogów (w sensie pozytywnym) Pozdrawiam i życzę weny twórczej <3
OdpowiedzUsuńPozyrywnie mnie zaskoczylas tym rozdziaalem. Tommy byl jak rozemocjonowany nastolatek jak tak zajadal czekolade i wszystko zywo komentowal :D
OdpowiedzUsuńTo bylo SUPER <3 Uwielbiam :*
Czekam na new notkę xD!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kushina