piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 18 - Włącz FOX

No hej. Nie pytam się o święta, bo pewnie leżeliście do góry brzuchami tak jak ja :), więc od razu przechodzę do odcinka, który wyłonił się z moich zeszytowych skreśleń i gryzmołów.
Dla jasności: wypowiedzi jurorów Idola w tym tekście nie są takie same jak oryginalne, lecz są do nich zbliżone. Niektóre fragmenty zmieniłam na potrzeby opowiadania, a tutaj macie link do filmiku z Adamem śpiewającym „Satisfaction” w Idolu.
Z dedykacją dla Beautiful Creature, rozdział 18.

Włącz FOX

Włącz FOX”

- „Włącz FOX”? Tylko tyle? - Tommy zaczął głośno myśleć. Poczuł się zirytowany po odczytaniu tej wiadomości, lecz przyspieszył kroku, próbując szybciej dotrzeć do hotelowego pokoju. Ciekawił go tajemniczy program, jaki spodziewał się ujrzeć po włączeniu podanego kanału. Jednocześnie czuł się zawiedziony – mimo iż Adam wyraźnie dał mu do zrozumienia, że blondyn przez najbliższy czas go nie ujrzy, to w Tommy'm tliła się maleńka nadzieja, że będzie miał szansę na zobaczenie się z nim lub chociaż krótką rozmowę telefoniczną. Nadzieja jednak zniknęła po odczytaniu krótkiej, lecz bardzo tajemniczej treści wysłanej mu kilka minut temu, kiedy to wchodził do głónego holu trzy-gwiazdkowego hotelu „Royal”.

Teraz znajdował się na piątym piętrze budynku i próbował otworzyć drzwi za pomocą karty magnetycznej, która sprawiała małe kłopoty. Ta nowoczesna technologia mnie kiedyś wykończy. Pomyślał i spróbował jeszcze raz. Tym razem dioda przy czytniku zmieniła kolor na zielony, a drzwi odskoczyły z lekkim kliknięciem. Gitarzysta prędko pchnął je szerzej i szybkim krokiem minął przytulny salonik. Kiedy wszedł do sypialni, rzucił siatki z zakupami na łóżko, biorąc do ręki pilot od telewizora.

Włączył FOX. Oczekiwał jakiegoś świetnego filmu czy ulubionego serialu Adama, którym ten chciałby się z blondynem podzielić. Był przygotowany nawet na musical z jego udziałem. W rzeczywistości zobaczył kolorowe studio z ogromną widownią, okrągłą sceną i czterema osobami za stołem jury. U dołu ekranu wyświetliła mu się informacja o programie. Przeczytał ją głośno.

- American Idol. Sezon ósmy, odcinek pierwszy. Dlaczego chcesz, żebym to oglądał...?

Sięgnął po jedną z siatek. Znajdowały się w niej tylko i wyłącznie słodycze, które miał z zwyczaju kupować, kiedy denerwował się jakąś sytuacją lub miał problem. Uspokajała go przede wszystkim czekolada. Wziął do ręki jedną tabliczkę, bez zastanowienia odłamał kawałek i włożył do ust, obserwując ekran. Na scenę wszedł właśnie Ryan Seacrest – najsłynniejszy prezenter w USA, – by zapowiedzieć następnego uczestnika programu. Tommy'emu opadła szczęka, kiedy z ust prowadzącego padło nazwisko: Adam Lambert.

Adam...? Jak to...? Szkoła... Zaczął sobie przypominać słowa Adama.

Miasto aniołów. Słyszałem, że jest tam jak w raju...”

To jest coś w rodzaju szkoły. Będę brał lekcje śpiewu i dykcji...”

- Spytałem, czy dostanie jakąś nagrodę. - Zmarszczył brwi i przypomniał sobie kolejne słowa wyrwane z innego wspomnienia.

Można tak powiedzieć. Uczestnicy są stworzeni do rywalizacji...”

Tylko musisz oglądać I...”

Allison nie dokończyła, bo Adam jej przerwał. Teraz już rozumiał, że miała na myśli ten program. Chciała powiedzieć „Idola”. Zarówno Adam, jak i jego przyjaciele dali mu tyle znaków, w czym biorą udział, że nawet głupi by się zorientował. A ja trwałem w błogiej nieświadomości. Analizował wszystko, rejestrując w głowie krótki filmik o przygotowaniach Adama do występu. Nie mógł uwierzyć, że ogląda swego przyjaciela w telewizji. I to w jakim programie? American Idol! Na ekranie znów wyświetlony został obraz studia – teraz przedstawianego w kolorach czerwieni. W czerwono-białym okręgu sceny stanął Adam. Ubrany w czarny, połyskujący w świetle reflektorów garnitur oraz ze słotą biżuterią na szyi wyglądał jak ideał. Także Tommy'ego.

Blondyn nie zarejestrował faktu, że przez te parę minut zdążył zjeść całą czekoladę i właśnie gniecie w dłoniach puste opakowanie. Był cały w nerwach. Trzymał kciuki, żeby tylko Adamowi dobrze poszło. Zdenerwowanie i ekscytacja rosły w miarę trwania utworu – ten uczestnik dawał z siebie wszystko. Utwór pod tytułem „Satisfaction”, który oryginalnie wykonywał niegdyś zespół The Rolling Stones, pasował do barwy głosu Adama jak żaden inny. Chociaż z tak szeroką skalą głosu mógłby zaśpiewać dosłownie wszystko, a i tak byłoby idealnie. Przyszło na myśl muzykowi, kiedy obserwował prężącego się na scenie Lamberta. Prezentował on widzom każdą emocję piosenki, przy czym pokazywał swój pazur i profesjonalizm. Tommy nie zauważył żadnego nieczystego dźwięku czy błędu w prezentacji interpretacji piosenki. Mogło to jednak wynikać z jego osłupienia i szoku. Gdyby mógł,wszedłby do tego elektrycznego pudełka, by tylko móc zbliżyć się do Adama jak najbardziej, by przekazać mu emocje, które teraz nim targają: swoją dumę i zachwyt. Podczas refrenu kamery wyświetliły kilka osób w pierwszym rzędzie widowni. Napis na dole ekranu wskazywał, że jest to rodzina Adama, a więc jego matka, ojciec oraz brat, lecz ostatniego gitarzysta nie był pewien. Wysunął wniosek, że Lambert jest bardziej podobny do swojej matki, lecz to wrażenie także mogło okazać się mylne. Był za to pewien, że jego przyjaciel jest stworzony do występowania na scenie zarówno jako aktor jak i jako piosenkarz. Tommy Joe pragnął, by ten występ się nie kończył, lecz nie było mu to dane. Adam zaśpiewał ostatni wers i ukłonił się publiczności, po czym zwrócił się w stronę jury. Na twarzach większości sędziów malowały się te same emocje, jakich doznał przed momentem Ratliff. Bez żadnych wstępów swoją opinię oznajmiła kobieta w środku. - była to Paula Abdul.

- Nie znajduję słów, jakimi mogłabym wyrazić to, co teraz czuję. - Zaczęła z przejęciem.

- Ja też. - Przytaknął Tommy przed telewizorem. Abdul natomiast kontynuowała.

- Ja... Poczułam się jakbym nie była sędzią w Idou, ale jakbym była na koncercie Adama Lamberta. Twój wybór utworu, zachowanie, show, jakie zrobiłeś na scenie - to wysoko podniosło poprzeczkę twoim konkurentom i nie wie, czy któryś z nich będzie w stanie ją przeskoczyć. Gratuluję. - Powiedziała na koniec. Adam zareagował szczerym „dziękuję” i odetchnął z ulgą. Zwrócił uwagę na drugiego jurora – Simona Cowella. Tommy także wytężył wzrok – z góry założył, że ten gość z pewnością przyczepi się do jakiegoś szczegółu.

- Zauważyłem, że ten utwór był dla ciebie trudnym orzechem do zgryzienia. Tym bardziej, że, jak już nam oznajmiłeś na filmie, jest to ulubiony utwór twojej mamy.

- Tak, to była niespodzianka dla niej. - Wyjaśnił Adam, szukając wśród publiczności swoich bliskich. Kiedy już to zrobił, uśmiechnął się do nich szeroko.

- Och! - Zdziwił się juror, po czym postanowił przejść do oceny występu. - Więc. Widziałem partie, w których wypadłeś rozdzierająco źle, i części, w których, myślę, że zaprezentowałeś się znakomicie. Na początku niektóre dźwięki, wydobywające się z twojego gardła, były straszne, ale potem twój śpiew poprawił się.

- Nieprawda! Było super! - Wykrzyknął zbuntowany Tommy. Cisnął w telewizor papierkiem po zjedzonych słodkościach i dobrał się do drugiej tabliczki czekolady.

- Myślę, że to może być jeden z najulubieńszych lub najbardziej znienawidzonych wykonów. Moim zdaniem znajduje się on pomiędzy... - Chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz tym razem wtrącił się Adam.

- Tak! Myślę, że taka muzyka właśnie jest! Wie pan, jedni ludzie to polubią, drudzy nie i właśnie taka powinna być kolej rzeczy.

Simon Cowell nic już nie powiedział. Adam swoją ripostą po prostu zamknął mu usta. Ratliff wydał z siebie okrzyk radości i sięgnął po następną łakoć. Natrafił na orzechowe chrupki. Tymczasem do komentarza wyrwał się czarnoskóry juror siedzący po lewej stronie. Był to Randy Jackson.

- Ja to pokochałem! - Krzyknął luzacko, wskazując ręką na Adama jakby chciał pokazać show, jakie przed momentem zrobił Lambert. - Słuchaj! W pierwszym dniu, kiedy cię zobaczyliśmy i usłyszeliśmy, pokochałem cię, bo uznałem cię za najbardziej kreatywną osobę, jaką tam zobaczyłem. Dla mnie jesteś jak mieszanka Stevena Tylera i Roberta Pattinsona ze „Zmierzchu”. - Rzekł rozemocjonowany. - Jest tobie coś, co przyciąga uwagę. Ty musisz to robić, ale rzecz, na którą musisz uważać, to zbytnia przesadność. Zgadzam się, że ta piosenka musi mieć w sobie trochę przesady, jednak nie może być ona PRZEsadzona, wiesz? - Zaakcentował, intensywnie gestykulując. - Oczywiście, mówiąc o całokształcie mogę śmiało powiedzieć, że TO BYŁA BOMBA! I to nie jest do ogarnięcia, co tu się działo na tej scenie. Co za ogień! - Zakończył i oparł się o oparcie miękkiego fotela.

W jego głosie panowała ekscytacja i zdumienie, podobnie jak w głowie Tommy'ego, który czuł się jakby oglądał bajkę, w której wszystko kończy się happy end'em. Ta bajka była prawdziwa, lecz Tommy nie był jej narratorem. Mimo to tworzył sobie w głowie, kto teraz będzie mówić i co to będą za słowa. Był tak dumny z Lamberta, że wściekał się za każdym razem, kiedy Adamowi wytykano jakieś błędy. Zdaniem muzyka była to idealna interpretacja piosenki. Pewnie gdyby był na miejscu przyjaciela, cały by dygotał ze zdenerwowania. Brunet jednak stał opanowany na scenie i, trzymając mikrofon na wysokości brzucha, ze spokojem słuchał kolejnych werdyktów. Przyszła właśnie kolej na ostatniego sędziego – Karę DioGuardi. Na twarzy kobiety gościł promienny uśmiech. Zaczęła wymieniać spostrzeżenia z opanowaniem przeplatającym się z radością.

- I cóż ja mogę powiedzieć. Na pewno twoje techniczno-wokalne możliwości są olbrzymie. Możesz zejść z dźwięku tak nisko, a potem wejść tak wysoko. - Powiedziała, pokazując ręką, o co jej chodzi. - Zapomnijmy tu o jakiejś teatralności czy czymś takim. Nie będę oceniać, czy to były twoje prawdziwe emocje czy wykorzystałeś tutaj swoje aktorskie umiejętności. To nie jest ważne. Ważne jest to, jaki był ten przekaz. - Tłumaczyła. - Ja nie wiem, czy ktoś poza tobą ma taki zakres głosu?
- Moja mama lub tata? - Uniósł brwi i zaśmiał się razem z jurorką.

- Tak, może. A może jesteś chory i dlatego wydobywasz z siebie takie dźwięki? - Spytała, a Adam pokręcił przecząco głową. - Nie? Jednak nie. To twój prawdziwy naturalny głos! W takim razie ja już nie mam pytań. Jednym słowem: twój głos to jest jakaś szalona rzecz dla mnie i jestem zadowolona, źr mogłam cię w takiej interpretacji oglądać. - Przyłożyła dłoń do policzka i oparła łokieć o blat sędziowskiego stołu. Pozostało jej tylko podziwiać tę stojącą przed nią osobę o nadludzko pięknym głosie, w który przed chwilą się wsłuchiwała.

W tej chwili na scenę wszedł prowadzący. Wymienił kilka słów z Lambertem na temat porównania do głównej postaci zmierzchowej sagi – Edwarda Cullena, a potem zaczął podawać informacje dotyczące głosowania na Adama, a także innych uczestników. Lambert w tym czasie udał się za kulisy, gdzie czekała już na niego rodzina. Jako pierwszą wśród tłumu bardziej i mniej znanych mu ludzi ujrzał matkę. Tuż za nią stał ojciec i Neil. Kobieta rzuciła się synowi w objęcia ze łzami wzruszenia w oczach.

- Kochanie, jestem z ciebie taka dumna! - Rzekła wzruszona, mocno go ściskając. - Tak dobrze ci poszło. I ta piosenka, bardzo nas zaskoczyłeś, wiesz?

- To była piękna niespodzianka, synu. Nieźle to wymyśliłeś. - Rzekł Eber, kiedy Adamowi udało się odkleić od Leili.

- Masz talent, brat. - Rzucił Neil, a Adam rozczochrał jego dawno nieścinane włosy.

- Neil, ty tutaj? A mówiłeś, że nie przyłożysz ręki do mojej kariery.

- Oczywiście, że nie. Przyjechałem, by wyrwać tu jakieś sławne laski. - Powiedział i nachylił się w stronę brata. - Mam nadzieję, że załatwisz mi kilka numerów, hę?

- Dobra, dobra. Zobaczymy, co da się zrobić. - Poklepał Neila po ramieniu, uśmiechając się promieniście. Zaproponował bliskim, by poszli obejrzeć pozostałe występy, a sam usiadł wśród pozostałych uczestników, którzy pogratulowali mu udanego występu. Po chwili odpoczynku przyszło mu na myśl, że zdobywa właśnie nowe doświadczenie, lecz swojej radości z nim związanej nie może dzielić z osobą, z którą chciałby to robić. Wiedział jednak, że osoba ta odczuwa to samo, co on. W zaciszu hotelowego pokoju, oglądając jego emocje przed szklanym ekranem. Uśmiechnij się, Adam. On już wie o twoim sekrecie. I cieszy się razem z tobą.

***

Wysłał już tak dużo sms-ów, że zgubił się w liczeniu. Chciał zadzwonić do Adama, by podzielić się z nim swoimi emocjami, lecz po pierwszym sygnale rozłączył się. A może jest zajęty? Nie będę mu przeszkadzał. Pewnie ma teraz dużo rzeczy na głowie. Rzucił telefon na łóżko. Leżały na nim ciągle niedojedzone chrupki orzechowe i parę innych łakoci, lecz on już nie chciał ich jeść. Zamiast tego poszedł do łazienki zmyć z siebie brud mijającego dnia. Wieczorna toaleta nie pomogła mu jednak w ostudzeniu emocji. Gorąca woda nie sprawiła, że chciało mu się spać – wręcz przeciwnie. Po opadnięciu na poduszkę wziął do ręki laptopa i zaczął wyszukiwać w Internecie nagrania pierwszego odcinka „Idola”. Pragnął zobaczyć to jeszcze raz i jeszcze, póki nie będzie miał dość. W międzyczasie wpadł na filmik samego występu Adama. Ściągnął go na twardy dysk. Podłączył do komputera aparat słuchawkowy, który wziął z szafki nocnej i włączył odtwarzanie ciągłe. Wpatrywał się w śpiewającego Adama bardzo długo. W końcu jego powieki zamknęły się pod ciężarem snu, a za sprawą czarów Morfeusza w jego sennych fantazjach znów pojawił się ten sam obraz.

I can't get no satisfaction
but I try! And I try and I try...
I can't get no.
No, no, no.



5 komentarzy:

  1. Nie będę ci już opisywać jak długi i ciężki był mój dzisiejszy dzień, ale jak tylko zobaczyłam rozdział to naprawdę się ucieszyłam. To naprawdę miła niespodzianka :) I jeszcze jest dedykacja! Dziękuję :*
    Przez cały czas jak to czytałam miałam uśmiech na twarzy. Strasznie lubię twoje opowiadanie, bo jest takie pozytywne :) Tylko szkoda, że takie krótkie...Tz nie jest AŻ TAK krótkie, ale jak dla mnie to o wiele za mało ;)
    Fajnie, że wszystko tak szybko się rozwija i Tommy w końcu dowiedział się o tym Idolu. Jestem ciekawa jak dalej rozwiniesz akcję.
    A tak by the way to odcinek z Satisfaction nie był pierwszy tylko chyba 11 albo 12. Dokładnie nie pamiętam, bo dawno to oglądałam, ale jakbyś chciała się trochę zainspirować to tutaj masz online http://www.free-tv-video-online.me/internet/american_idol/season_8.html ;)
    I jeszcze jakbyś chciała coś poprawić to ta pierwsza wypowiedź Pauli Abdul, brzmi tak mało polsko, jak moje tłumaczenie opowiadania, dlatego jakbyś chciała to ja bym przetłumaczyła to tak:
    "Brak mi słów by wyrazić co czuję... [tz. nie ma tam słowa "czuję" bo ona ogólnie mówi strasznie chaotycznie i nie dokończyła tamtego zdania, ale napisałaś tak i moim zdaniem brzmi lepiej ;)] Nie oglądam już nawet Idola. Oglądam koncert Adama Lamberta! Twoje zachowanie, wybór, to co zrobiłeś. Nikt nie może się z tobą równać. Gratuluję".
    Wiem, że to też nie jest jakoś idealnie, ale może się przyda ;)
    I mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo już nie mogę się doczekać! Życzę duuużo weny i czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesssssssss!!! Wreszcie jest nasz odcinek.
    Tommy wie już o idolu. Teraz czekam na oświadczyny.
    Widzę, że mam z Tommy'm podobne zainteresowania- jedzenie słodyczy tonami przed telewizorem(ale czy po dwóch tabliczkach czekolady i czymśtam jeszcze nie powinno go zmulić?).
    Fajnie że znów piszesz i jeszcze fajniej, ż e dodałaś już w piątek.
    Kontemplując sufit przesyłam najszczersze życzenia weny i wolnego czasu, radząc przeznaczyć go na pisanie kolejnych epizodów tejże epopeji.
    ~Czekolaaada

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc tak... Zaczęłam czytać Twojego bloga dzisiaj i już go przeczytałam :) Treść jest ciekawa i wgl zajebista ;) A poza tym zauważyłam w Twoim stylu pisania coś innego, coś co wyróżnia Cię od innych blogów (w sensie pozytywnym) Pozdrawiam i życzę weny twórczej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozyrywnie mnie zaskoczylas tym rozdziaalem. Tommy byl jak rozemocjonowany nastolatek jak tak zajadal czekolade i wszystko zywo komentowal :D
    To bylo SUPER <3 Uwielbiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na new notkę xD!

    Pozdrawiam Kushina

    OdpowiedzUsuń