piątek, 2 grudnia 2016

Well...

Tym razem trochę prywaty.
Ten post poświęcam czytelniczce, której w nagrodę za dobrą odpowiedź w moim mini konkursie muszę odpowiedzieć na (a niech tam) 2 pytania.
Miu Zic czyli Marta zapytała:
Czy jeśli miałabyś taką możliwość (nie wiem, spotykasz Adama na mieście, na koncercie, gdziekolwiek), pokazałabyś mu to fanfiction? Oczywiście przetłumaczone ? A jeśli byś mu nie pokazała, to co zamiast tego byś powiedziała?

Well...

Wielokrotnie zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje spotkanie nie tylko z Adamem, ale i Tommy'm. I z tego zastanawiania się wyszedł mi piękny sen, z którego chciałabym się nie obudzić, bo już się nie powtórzył. I mimo wszystko chciałabym, by ten sen właśnie się ziścił i by tak wyglądało moje spotkanie z nimi, z Adommy.
A sen był prosty: mieszkam w bardzo małej wiosce, na mapie nie widać. Żyję sobie spokojnie, robię coś tam w domu, aż tu nagle ktoś z mojej upierdliwej rodzinki woła, że pod bramę podjechał jakiś terenowy wóz – to z takich właśnie jak mi się podobają, typu Toyota RAV4 albo Renault Captur, anyway – czarny, przyciemniane szyby. Wybiegam, by powitać gości, bo oczywiście nikomu innemu nie chce się wyleźć z domu. Wychodzę przed uliczkę, ogarniam wzrokiem auto i próbuję zobaczyć, kto prowadzi, ale nic nie mogę dostrzec. Nagle drzwi pasażera się otwierają, a zza nich wyłania się blond czupryna w rockowym stylu – Tommy Joe Ratliff. W drugim momencie z samochodu wysiada kierowca – zabójczo przystojny facet z klasą – Adam Lambert. I do tego jeden szczegół – witają się ze mną jakby mnie znali – jakby przyjechali w odwiedziny, na kawę, jak kumple, z którymi niedawno rozmawiałam. Za to ja jestem w tej chwili dumna i szczęśliwa, rozpiera mnie szok i podniecenie, na przemian ściskam jednego i drugiego jakbym widziała ich pierwszy raz i jakby pierwszy raz byli tak blisko, jakbym była prawdziwą fanką żyjącą marzeniami. I tu takie wtrącenie, żyj, czytelniku, marzeniami, bo one naprawdę się spełniają, to nie żadna ściema. Mi się jedno spełniło (więcej niż jedno, ale piszę o najważniejszym): to był koncert Adama Lamberta, na którym byłam i który przeżyłam, wgapiając się w tę jego śliczną sylwetkę i słuchając niebiańskiego głosu. Wróćmy do snu.
Kolejna scena z mojego snu to wejście do domu. Tata jest zmieszany. Przedstawiam mu chłopaków z prawdziwą czcią, jakbym przedstawiała bogów. Po angielsku przedstawiam chłopakom mojego ojca, bo w tymże śnie moje Adommy nie mówi po polsku i właśnie trochę dlatego mój tatuś jest zmieszany, ale podaje rękę obydwóm mężczyznom, bojąc się troszkę spojrzeć w ich twarze, które zdobi makijaż (a Tommy'ego, to już szczególnie, taki koncertowy, wiecie?). Mama gada coś do nich po swojemu, ale tłumaczę inaczej, bo moja mamusia to czasami naprawdę takie rzeczy gada do moich ziomków, że aż mi wstyd, no i tu jest podobna sytuacja. A moja jedyna siostra (3 lata starsza i 3 razy głupsza ode mnie) podsłuchuje za drzwiami do pokoju (bo moja kuchnia łączy się bezpośrednio z korytarzem i pokojem właśnie). Po tym krótkim przywitaniu rodzice zostawiają mnie z moimi ulubionymi Amerykańcami, bo przecież by sobie nie pogadali (jak fajnie, że angielski znam tylko ja). I zaczyna się następna scena z mojego snu.
Siedzimy sobie przy kawce, herbatce i ciastkach (bo u mnie zawsze musi być coś do poczęstowania, a ciasta nigdy nie ma, to zostają ciastka skitrane gdzieś w moich zapasach), oni przy oknie na ławce (bo mam taką ławkę wzdłuż dwóch ścian), a ja naprzeciw tam, gdzie zawsze uwielbiam siedzieć czyli na krześle, bo nie lubię siedzieć na ławce (u mnie tak się przyjęło, że to goście siedzą na ławce, a rodzinka na krzesłach, bo są od zewnątrz i zawsze można łatwo wyjść, by donieść ciastek albo ciasta jak już jest). Ale o czym my w ogóle gadamy...
Wbrew pozorom ten sen jest krótki. Pytam się o rzeczy głównie związane z nimi, a raczej tylko związane z nimi. Czemu już razem nie grają? Czy nadal są przyjaciółmi. Najistotniejsze jest to, co mówię do Adama. Mówię mu, że jest dla mnie i dla innych Glamberts wielką inspiracją. Opowiadam, jak się dzięki niemu zmieniłam: to, że jestem bardziej otwarta na świat, że jestem tolerancyjna i rozumiem, a przynajmniej się staram zrozumieć ludzi, którzy nie wpasowywują się w „normalność”. Mówię im, że też uważam, że każdy jest dziwny na swój sposób i to jest rodzaj wyjątkowości każdego człowieka. Zaznaczam, że uważnie słucham jego wywiadów i trafia do mnie sens jego wypowiedzi, a także sens jego piosenek. Dlatego go słucham: bo jego piosenki nie są tylko piosenkami: jakby rozebrać je na części i przyjrzeć się każdej nutce melodii i każdemu słowu w tekście, to człowiek znalazłby elementy, które składają się w piękny żółto-czarny świat – jego świat i od 2009 roku także świat Glamberts. Opowiadam też, co robię dzięki jego wpływowi: przyznaję, że sama tworzę opowiadania. Te opowiadania są oparte właśnie na wykreowanej przez glambercie umysły fantastycznej historii Adommy. Ale dla mnie to nie jest prawda. Moja para chłopców dziwi się, jak im to tłumaczę. Posyłają sobie raz po raz porozumiewawcze spojrzenia i ledwo zarysowane uśmiechy. Nie wiem, co to oznacza – może tylko dziwią się mojej interpretacji. A ja opowiadam dalej: o tym, że dzięki trasie Glam Nation Tour, a właściwie samego kawałka „Fever”, gdzie zachodzi między nimi cudowny pocałunek, głowy Glamberts napełniły się nadzieją na to, że i oni odnajdą kiedyś tak wspaniałą i zapierającą dech w piersiach miłość, jaką sami stworzyli dzięki Adommy, które powstało dzięki szalonemu pomysłowi Adama na zelektryzowanie widzów w jego show. I, co najważniejsze, życzą jej także Adamowi – nie koniecznie z Tommy'm, po prostu z kimś, kogo pokocha całym sercem i kto będzie mu równie oddany. I Tommy'ego też się to tyczy. To zadziwiające, że oni tak mało mówią w tym śnie, ale, szczerze pisząc, to tylko tam mogą mnie usłyszeć, a ja mogę ich usłyszeć choćby na Youtube, więc wykorzystuję szansę. W swojej paplaninie nie zapominam o innych fanach. Zwracam uwagę Adama na Glamberts, którzy posiadają talenty, opowiadam o dziewczynie, która pięknie rysuje (ostatnio nie ma czasu, by zrealizować moje zamówienie, ale to tak poza tematem), moja druga glam-przyjaciółka pisze teksty piosenek i wiersze w języku angielskim, a na Facebooku czy Twitterze spotykam się z ogromną ilością rysunków Adama i Tommy'ego, coverami piosenek, z ludźmi, którzy tak jak Tommy chcą grać lub już grają na gitarze czy to klasycznej, elektrycznej, czy basowej (nie znam się). Moi chłopcy podzielają moje zdanie. Sami mówią, że dostrzegają te talenty, ale ja wiem, że nie w takim rozmiarze jak ja.
I ta migawka kończy się tak szybko, jak się zaczęła, a do moich oczu zaczyna dobiegać światło. Budzę się i już nie siedzę w kuchni z moim idolem i jego gitarzystą. A chciałabym im jeszcze tyle powiedzieć. Już nie mogą mi dać autografów, o które nie zdążyłam poprosić. Nie mogę ich jeszcze raz uściskać i powiedzieć, że ich kocham – co prawda platonicznie jak każdy fan, ale jednak kocham. Co do pytania, do którego złośliwie odwołuję się na końcu: powiedziałabym Adamowi, że dzięki niemu piszę. Nie powiedziałabym mu o tym, że piszę o nim, bo moi bohaterowie w każdej chwili mogą przybrać inne imiona i nazwiska. Powiedziałabym mu, że piszę o parach homoseksualnych, bo dla mnie ta miłość jest chyba nawet piękniejsza niż heteryków. Dlaczego? Bo jest niebezpieczna, zaplątana, pełna problemów, niecodzienna, bo jest dla mnie zagadką. Pomyślcie sobie: heteroseksualiści mają problem, by znaleźć tego jedynego/tę jedyną. Ilu heteryków jest na świecie? A homoseksualiści? Jaki ich odsetek chodzi po Ziemi? Nie mogą nic poradzić na to, że są „inni”. A co z możliwym faktem: że ich druga idealna połówka może nawet nie istnieje? To tylko moje poglądy. Cóż... Jestem marzycielką i nadal wierzę w bajki o kopciuszku, a kto mi zabroni?

Kochana Miu Zic – Marto!
Dziękuję Ci za pytania! Dzięki Tobie mogłam się rozwinąć. Chyba każdy ma w sobie trochę egoizmu, ja mam go chyba więcej, bo lubię opowiadać o sobie (choć wiem, że nutka tajemniczości przyciąga facetów, próbuję się powstrzymywać). Mam nadzieję, że taka odpowiedź przypadła co do gustu i innym czytelnikom też.

Drodzy czytelnicy: jeśli tylko zapytacie, na wasze pytania też mogę odpowiedzieć. Oczywiście nie takim felietonem :D :D (chyba już was odstraszyłam :O ) A jeśli ktoś został, to może podzieli się tym, co myśli, co by odpowiedział na te pytania? Bardzo proszę i oczekuję na wiecie co :*

2 komentarze:

  1. Po pierwsze to miałam zawał 😂już myślałam że odcinek wstawiłaś, a tu bum rozdziału nie ma ale jest coś czego się nie spodziewałam wogóle. Naprawdę nawet przez chwile nie pomyślałam że odpowiesz na te pytania tak wyczerpująco dziękuje za to ❤co do tego czy przypadło mi do gustu to oczywiście że tak i w sumie to zazdroszcze ci tego snu też chce 😂/Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam od samego początku.... Boże.. To co ty piszesz jest cudowne... Nie zostawiałam wcześniej komentarzy ponieważ nie miałam czasu bo się zaczytałam...
    Siedziałam i czytałam cały swój wolny czas.
    Oooojeja... *-* . Mam kilka pytań :
    * Co się stało że akurat zaczęła o tym pisać?
    * Mam nadzieję że nie przestaniesz pisać?.
    * Od kiedy zaczęłaś pisać?
    * I ile zajmuje ci czasu pisanie jednego odcinka?
    Dziękuje, że piszesz takie rzeczy. Heh bynajmniej się się nudze . Bardzo ale to bardzo mnie to wciagnelo i jestem zadowolona.. Już poleciłam moim znajomym i im też się podoba. Dobra ja ci już tu nie przynudzam. Jeszcze kiedyś się odezwę. Miłego wieczoru i wesołych świat :* <3 / Szczotka
    Ps. Będę się tak podpisywać " Szczotka"

    OdpowiedzUsuń