Tym razem trochę prywaty.
Ten post poświęcam
czytelniczce, której w nagrodę za dobrą odpowiedź w moim mini
konkursie muszę odpowiedzieć na (a niech tam) 2 pytania.
Miu Zic czyli Marta
zapytała:
Czy
jeśli miałabyś taką możliwość (nie wiem, spotykasz Adama na
mieście, na koncercie, gdziekolwiek), pokazałabyś mu to
fanfiction? Oczywiście przetłumaczone ? A jeśli byś mu nie
pokazała, to co zamiast tego byś powiedziała?
Well...
Wielokrotnie zastanawiałam
się, jak wyglądałoby moje spotkanie nie tylko z Adamem, ale i
Tommy'm. I z tego zastanawiania się wyszedł mi piękny sen, z
którego chciałabym się nie obudzić, bo już się nie powtórzył.
I mimo wszystko chciałabym, by ten sen właśnie się ziścił i by
tak wyglądało moje spotkanie z nimi, z Adommy.
A sen był prosty: mieszkam
w bardzo małej wiosce, na mapie nie widać. Żyję sobie spokojnie,
robię coś tam w domu, aż tu nagle ktoś z mojej upierdliwej
rodzinki woła, że pod bramę podjechał jakiś terenowy wóz – to
z takich właśnie jak mi się podobają, typu Toyota RAV4 albo
Renault Captur, anyway – czarny, przyciemniane szyby. Wybiegam, by
powitać gości, bo oczywiście nikomu innemu nie chce się wyleźć
z domu. Wychodzę przed uliczkę, ogarniam wzrokiem auto i próbuję
zobaczyć, kto prowadzi, ale nic nie mogę dostrzec. Nagle drzwi
pasażera się otwierają, a zza nich wyłania się blond czupryna w
rockowym stylu – Tommy Joe Ratliff. W drugim momencie z samochodu
wysiada kierowca – zabójczo przystojny facet z klasą – Adam
Lambert. I do tego jeden szczegół – witają się ze mną jakby
mnie znali – jakby przyjechali w odwiedziny, na kawę, jak kumple,
z którymi niedawno rozmawiałam. Za to ja jestem w tej chwili dumna
i szczęśliwa, rozpiera mnie szok i podniecenie, na przemian ściskam
jednego i drugiego jakbym widziała ich pierwszy raz i jakby pierwszy
raz byli tak blisko, jakbym była prawdziwą fanką żyjącą
marzeniami. I tu takie wtrącenie, żyj, czytelniku, marzeniami, bo
one naprawdę się spełniają, to nie żadna ściema. Mi się jedno
spełniło (więcej niż jedno, ale piszę o najważniejszym): to był
koncert Adama Lamberta, na którym byłam i który przeżyłam,
wgapiając się w tę jego śliczną sylwetkę i słuchając
niebiańskiego głosu. Wróćmy do snu.
Kolejna scena z mojego snu
to wejście do domu. Tata jest zmieszany. Przedstawiam mu chłopaków
z prawdziwą czcią, jakbym przedstawiała bogów. Po angielsku
przedstawiam chłopakom mojego ojca, bo w tymże śnie moje Adommy
nie mówi po polsku i właśnie trochę dlatego mój tatuś jest
zmieszany, ale podaje rękę obydwóm mężczyznom, bojąc się
troszkę spojrzeć w ich twarze, które zdobi makijaż (a Tommy'ego,
to już szczególnie, taki koncertowy, wiecie?). Mama gada coś do
nich po swojemu, ale tłumaczę inaczej, bo moja mamusia to czasami
naprawdę takie rzeczy gada do moich ziomków, że aż mi wstyd, no i
tu jest podobna sytuacja. A moja jedyna siostra (3 lata starsza i 3
razy głupsza ode mnie) podsłuchuje za drzwiami do pokoju (bo moja
kuchnia łączy się bezpośrednio z korytarzem i pokojem właśnie).
Po tym krótkim przywitaniu rodzice zostawiają mnie z moimi
ulubionymi Amerykańcami, bo przecież by sobie nie pogadali (jak
fajnie, że angielski znam tylko ja). I zaczyna się następna scena
z mojego snu.
Siedzimy sobie przy kawce,
herbatce i ciastkach (bo u mnie zawsze musi być coś do
poczęstowania, a ciasta nigdy nie ma, to zostają ciastka skitrane
gdzieś w moich zapasach), oni przy oknie na ławce (bo mam taką
ławkę wzdłuż dwóch ścian), a ja naprzeciw tam, gdzie zawsze
uwielbiam siedzieć czyli na krześle, bo nie lubię siedzieć na
ławce (u mnie tak się przyjęło, że to goście siedzą na ławce,
a rodzinka na krzesłach, bo są od zewnątrz i zawsze można łatwo
wyjść, by donieść ciastek albo ciasta jak już jest). Ale o czym
my w ogóle gadamy...
Wbrew pozorom ten sen jest
krótki. Pytam się o rzeczy głównie związane z nimi, a raczej
tylko związane z nimi. Czemu już razem nie grają? Czy nadal są
przyjaciółmi. Najistotniejsze jest to, co mówię do Adama. Mówię
mu, że jest dla mnie i dla innych Glamberts wielką inspiracją.
Opowiadam, jak się dzięki niemu zmieniłam: to, że jestem bardziej
otwarta na świat, że jestem tolerancyjna i rozumiem, a przynajmniej
się staram zrozumieć ludzi, którzy nie wpasowywują się w
„normalność”. Mówię im, że też uważam, że każdy jest
dziwny na swój sposób i to jest rodzaj wyjątkowości każdego
człowieka. Zaznaczam, że uważnie słucham jego wywiadów i trafia
do mnie sens jego wypowiedzi, a także sens jego piosenek. Dlatego go
słucham: bo jego piosenki nie są tylko piosenkami: jakby rozebrać
je na części i przyjrzeć się każdej nutce melodii i każdemu
słowu w tekście, to człowiek znalazłby elementy, które składają
się w piękny żółto-czarny świat – jego świat i od 2009 roku
także świat Glamberts. Opowiadam też, co robię dzięki jego
wpływowi: przyznaję, że sama tworzę opowiadania. Te opowiadania
są oparte właśnie na wykreowanej przez glambercie umysły
fantastycznej historii Adommy. Ale dla mnie to nie jest prawda. Moja
para chłopców dziwi się, jak im to tłumaczę. Posyłają sobie
raz po raz porozumiewawcze spojrzenia i ledwo zarysowane uśmiechy.
Nie wiem, co to oznacza – może tylko dziwią się mojej
interpretacji. A ja opowiadam dalej: o tym, że dzięki trasie Glam
Nation Tour, a właściwie samego kawałka „Fever”, gdzie
zachodzi między nimi cudowny pocałunek, głowy Glamberts napełniły
się nadzieją na to, że i oni odnajdą kiedyś tak wspaniałą i
zapierającą dech w piersiach miłość, jaką sami stworzyli dzięki
Adommy, które powstało dzięki szalonemu pomysłowi Adama na
zelektryzowanie widzów w jego show. I, co najważniejsze, życzą
jej także Adamowi – nie koniecznie z Tommy'm, po prostu z kimś,
kogo pokocha całym sercem i kto będzie mu równie oddany. I
Tommy'ego też się to tyczy. To zadziwiające, że oni tak mało
mówią w tym śnie, ale, szczerze pisząc, to tylko tam mogą mnie
usłyszeć, a ja mogę ich usłyszeć choćby na Youtube, więc
wykorzystuję szansę. W swojej paplaninie nie zapominam o innych
fanach. Zwracam uwagę Adama na Glamberts, którzy posiadają
talenty, opowiadam o dziewczynie, która pięknie rysuje (ostatnio
nie ma czasu, by zrealizować moje zamówienie, ale to tak poza
tematem), moja druga glam-przyjaciółka pisze teksty piosenek i
wiersze w języku angielskim, a na Facebooku czy Twitterze spotykam
się z ogromną ilością rysunków Adama i Tommy'ego, coverami
piosenek, z ludźmi, którzy tak jak Tommy chcą grać lub już grają
na gitarze czy to klasycznej, elektrycznej, czy basowej (nie znam
się). Moi chłopcy podzielają moje zdanie. Sami mówią, że
dostrzegają te talenty, ale ja wiem, że nie w takim rozmiarze jak
ja.
I ta migawka kończy się
tak szybko, jak się zaczęła, a do moich oczu zaczyna dobiegać
światło. Budzę się i już nie siedzę w kuchni z moim idolem i
jego gitarzystą. A chciałabym im jeszcze tyle powiedzieć. Już nie
mogą mi dać autografów, o które nie zdążyłam poprosić. Nie
mogę ich jeszcze raz uściskać i powiedzieć, że ich kocham – co
prawda platonicznie jak każdy fan, ale jednak kocham. Co do pytania,
do którego złośliwie odwołuję się na końcu: powiedziałabym
Adamowi, że dzięki niemu piszę. Nie powiedziałabym mu o tym, że
piszę o nim, bo moi bohaterowie w każdej chwili mogą przybrać
inne imiona i nazwiska. Powiedziałabym mu, że piszę o parach
homoseksualnych, bo dla mnie ta miłość jest chyba nawet
piękniejsza niż heteryków. Dlaczego? Bo jest niebezpieczna,
zaplątana, pełna problemów, niecodzienna, bo jest dla mnie
zagadką. Pomyślcie sobie: heteroseksualiści mają problem, by
znaleźć tego jedynego/tę jedyną. Ilu heteryków jest na świecie?
A homoseksualiści? Jaki ich odsetek chodzi po Ziemi? Nie mogą nic
poradzić na to, że są „inni”. A co z możliwym faktem: że ich
druga idealna połówka może nawet nie istnieje? To tylko moje
poglądy. Cóż... Jestem marzycielką i nadal wierzę w bajki o
kopciuszku, a kto mi zabroni?
Kochana Miu Zic –
Marto!
Dziękuję Ci za pytania!
Dzięki Tobie mogłam się rozwinąć. Chyba każdy ma w sobie trochę
egoizmu, ja mam go chyba więcej, bo lubię opowiadać o sobie (choć
wiem, że nutka tajemniczości przyciąga facetów, próbuję się
powstrzymywać). Mam nadzieję, że taka odpowiedź przypadła co do
gustu i innym czytelnikom też.
Drodzy czytelnicy:
jeśli tylko zapytacie, na wasze pytania też mogę odpowiedzieć.
Oczywiście nie takim felietonem :D :D (chyba już was odstraszyłam
:O ) A jeśli ktoś został, to może podzieli się tym, co myśli,
co by odpowiedział na te pytania? Bardzo proszę i oczekuję na
wiecie co :*
Po pierwsze to miałam zawał 😂już myślałam że odcinek wstawiłaś, a tu bum rozdziału nie ma ale jest coś czego się nie spodziewałam wogóle. Naprawdę nawet przez chwile nie pomyślałam że odpowiesz na te pytania tak wyczerpująco dziękuje za to ❤co do tego czy przypadło mi do gustu to oczywiście że tak i w sumie to zazdroszcze ci tego snu też chce 😂/Marta
OdpowiedzUsuńCzytam od samego początku.... Boże.. To co ty piszesz jest cudowne... Nie zostawiałam wcześniej komentarzy ponieważ nie miałam czasu bo się zaczytałam...
OdpowiedzUsuńSiedziałam i czytałam cały swój wolny czas.
Oooojeja... *-* . Mam kilka pytań :
* Co się stało że akurat zaczęła o tym pisać?
* Mam nadzieję że nie przestaniesz pisać?.
* Od kiedy zaczęłaś pisać?
* I ile zajmuje ci czasu pisanie jednego odcinka?
Dziękuje, że piszesz takie rzeczy. Heh bynajmniej się się nudze . Bardzo ale to bardzo mnie to wciagnelo i jestem zadowolona.. Już poleciłam moim znajomym i im też się podoba. Dobra ja ci już tu nie przynudzam. Jeszcze kiedyś się odezwę. Miłego wieczoru i wesołych świat :* <3 / Szczotka
Ps. Będę się tak podpisywać " Szczotka"