Cześć! Na początku taki mój mały wniosek: dziwię się bloggerkom, które
zawieszają swoje dzieła z powodu braku czasu. Dla mnie tydzień to
bardzo dużo! 7 dni → 168 godzin → 10080 minut → 604800 sekund.
Nie oznacza to, że będę dodawać odcinki częściej :). myślę,
że muszę podsycać wasz apetyt, tym bardziej, że odcinki tworzą
się same :) Z każdym kolejnym odcinkiem mam coraz większą
satysfakcję z tego, że ktoś rozumie moją obsesję o nazwie
Adommy, może to przeczytać i ocenić bez namawiania. A prawda jest
taka, że im więcej mam czasu, tym więcej pomysłów. Dziękuję za
komentarze i zapraszam na dosyć nietypową dwójeczkę. I z góry
przepraszam za moje zboczone myśli, ale w końcu to wy klikacie
KONTYNUUJ :D
UWAGA: Ten odcinek zawiera treści o tematyce erotycznej. Jeśli jesteś w wieku -18 lat, to proszę, żebyś zamknął/zamknęła tę stronę. Jeśli zaś zamierzasz tę treść przeczytać, robisz to na własną odpowiedzialność.
UWAGA: Ten odcinek zawiera treści o tematyce erotycznej. Jeśli jesteś w wieku -18 lat, to proszę, żebyś zamknął/zamknęła tę stronę. Jeśli zaś zamierzasz tę treść przeczytać, robisz to na własną odpowiedzialność.
To koniec
Zmierzali
w stronę Burbanku. Jeździli tam co wtorek w ich miejsce. Miejsce,
gdzie nikt ich nie znajdzie, nie będzie im przeszkadzał. Adam
poznał Drake'a w collegu. Nawet nie wie, dlaczego zaczęli się
spotykać. Przedtem myślał, że to miłość, ale tak naprawdę był
to tylko pociąg fizyczny. LaBry to wykorzystywał, choć był o
kilka lat młodszy od Lamberta. Było im dobrze – żadnych
zobowiązań, żadnych pytań, tylko seks.
Dojechali
nad małe jezioro. Nie było widać księżyca – jak zwykle
zasłaniały go drzewa. Tutaj można było zobaczyć tylko gwiazdy.
Nie przeszkadzało im to, zazwyczaj byli tak pochłonięci sobą, że
krajobraz nie wydawał im się ciekawy. Kiedy Drake zgasił silnik,
spojrzał na swojego chłopaka. Ten odsunął siedzenie, po czym
zaczął się rozbierać. Robił to mechanicznie – buty, spodnie,
koszula. Tylko po to tu przyjeżdżali. Kierowca zrobił to samo, co
pasażer. Kiedy oboje byli już całkiem nadzy, rzucili się na
siebie z dzikością w oczach i zaczęli łapczywie całować. Adam
wsunął rękę w czarne włosy chudszego chłopaka, kiedy ten
zaczął składać mokre pocałunki na jego szyi, lekko pociągnął
za miękkie kosmyki. Po chwili delikatnych pieszczot Adam zsunął
swe ręce na biodra mężczyzny. W efekcie końcowym znalazły się
one w intymnych okolicach LaBry'ego. Drake zamruczał cicho, po czym
popchnął Lamberta na tylne siedzenie. Nie pozwalając kochankowi na
dokończenie rozpoczętej przed chwilą pieszczoty, sam zaczął
wykonywać powolne ruchy na męskości Adama, który zamknął oczy i
zaczął płytko oddychać.
-
Uhm... Drake? - Wysyczał cicho brunet opierając się o skórzany
fotel. Uchylił lekko powieki, by zobaczyć chłopaka – ten całował
jego brzuch, powoli zsuwając się na dół.
-
Tak, kochanie? - Szepnął LaBry i polizał lekko czubek członka
Adama, a ten jęknął.
-
Jak sądzisz, dlaczego, uhm, nasz związek, aaach... - Adam nie mógł
dokończyć. Pieszczoty sprawiały, że gubił słowa. - opiera się
tylko na wtorkowych wypadach, tylko na seksie? - Lambert nawiązał
kontakt wzrokowy z mężczyzną, na którego twarzy malowało się
zdziwienie.
Chłopak
nie spodziewał się takiego pytania. Nie kochał Lamberta, uprawiał
z nim tylko seks. Spotykał się z nim tylko dla korzyści
cielesnych, miłość nie miała tu nic wspólnego. Zastanowił się
chwilę. Nie chcąc okłamywać Adama, odpowiedział pytaniem na
pytanie.
-
Dlaczego o to pytasz? - Spytał i zmienił pozycję na siedzącą. W
takiej atmosferze nie była już możliwa żadna intymna więź.
-
Bo nie wiem, do czego zmierzamy naszym postępowaniem. Wiesz, to, co
robimy... To nawet nie miłość. Ja... - Spojrzał na Drake'a. Nie
wiedział, jak wyrazić to, co czuje. - Wiesz, nigdy nie przejdziemy
do następnego etapu.
-
Nie rozumiem cię, czego ty ode mnie jeszcze oczekujesz? Że będę
chodził z tobą za rączkę jak jakaś nastolatka? - Drake spoglądał
na czarnowłosego jak na wariata. Nie sądził, że kiedykolwiek
poruszy on ten temat.
-
Czy ty w ogóle coś do mnie czujesz? - Po tym pytaniu nastąpiła
niezręczna cisza. Kiedy mężczyzna odwrócił wzrok, Adam
kontynuował. - No właśnie. Ostatnio czuję się przy tobie jak
jakaś szmaciana lalka. Nie chcę, żeby moje życie opierało się
tylko na czerpaniu darmowych korzyści.
-
Jednak bardzo się różnimy. Chcesz czegoś, przed czym ja uciekam,
rozumiesz? I nie... Nie kocham cię, bo dla mnie miłość to
choroba. Nieuleczalna, doprowadzająca człowieka do destrukcji.
Jeśli jesteś innego zdania, droga wolna. - Powiedział, po czym
zaczął się ubierać.
Wypowiedź
Drake'a wywołała u Adama lekki szok. Nie sądził, że jego
kochanek może być taki zimny. Mimo, że byli „razem” od ponad
roku, tak naprawdę się nie znali. Nie rozmawiali ze sobą o
uczuciach, nie spędzali ze sobą czasu wśród ludzi, nie rozmawiali
o swojej codzienności. Ta jedna, dzisiejsza wymiana zdań sprawiła,
że Adam przejrzał na oczy: przestał widzieć w tym facecie kogoś,
kogo stworzył w swojej wyobraźni. Mimo to nie chciał zepsuć tego
wieczoru ani sobie, ani siedzącej naprzeciwko osobie.
-
Drake... - Złapał chłopaka za rękę, kiedy ten zapinał guzik od
rozporka. - Jeśli to ma być koniec naszej przygody, to... Może
zakończymy ją w miły sposób? - Uśmiechnął się lekko, kiedy
jego towarzysz uniósł wzrok.
-
Ostatni raz, a potem nasze drogi się rozejdą? - Wyszeptał chłopak
spoglądając w niebieskie tęczówki. - W sumie co mi szkodzi. -
Zmienił pozycję i usiadł na kolanach Lamberta. - Masz szczęście,
że jesteś dobrym kochankiem. - Wyszeptał do jego ucha i lekko
przygryzł jego płatek.
Adama
przeszedł dreszcz. Guzik, który przed chwilą zapinał LaBry, znów
został rozpięty. Rozporek także. Po chwili Adam uwolnił chłopaka
z obcisłych dżinsów, które w tym momencie były zbędną częścią
garderoby. Ich usta naparły na siebie, a ręce oplotły nagie ciała.
Lambert delikatnie ułożył mężczyznę pod sobą, lecz nie
zastosował żadnych pieszczot. Chciał od razu przejść do
konkretów, by jak najszybciej osiągnąć spełnienie. Kiedy oderwał
się od Drake'a, naślinił swoje palce, by za chwilę wsunąć je do
ciasnego wnętrza chudszego mężczyzny. Drake jęknął – czuł
się niekomfortowo, lecz wiedział, że, by poczuć się dobrze, musi
rozluźnić wszystkie mięśnie. Adam chwilę masował odbyt
kochanka, by ten nie czuł bólu przy późniejszej penetracji. LaBry
poczuł, że jest już gotowy. Przygryzł wargę i spojrzał
zadziornie na Adama, dając tym samym znak. Lambert rozerwał zębami
opakowanie z prezerwatywą, po czym delikatnie założył ją na
swojego penisa. Następnie powoli, lecz zdecydowanie wszedł w
mężczyznę, na co ten przeciągle zajęczał. Dyskomfort minął, w
przypływie adrenaliny niebieskooki brunet przycisnął swoje usta do
ust kochanka, a następnie wdarł się w nie językiem. Jego ruchy
zaczęły być coraz szybsze, co spowodowało, że drugi zaczął się
wić z podniecenia. Także pocałunek stał się bardziej namiętny –
ich języki wirowały teraz w dzikim tańcu ocierając się o siebie,
sięgając niemal gardeł. Z ich ust co chwilę było słychać
głośne jęki, które potęgowały silne doznania. Tutaj nie było
miejsca na umiar – Adam w niekontrolowanym ruchu zaczął pieścić
męskość partnera, który niemal krzyknął. Oboje zbliżali się
do kulminacyjnego momentu – byli na skraju szaleństwa i rozkoszy.
Kochając się w tym ciasnym, zimnym samochodzie rozładowywali
napięcie z całego tygodnia codziennych spraw. LaBry z trudem
trzymał ręce na ciele masywniejszego mężczyzny, oboje drżeli z
podniecenia. Zaledwie parę ruchów wystarczyło, by najpierw Drake,
a kilka sekund później Lambert osiągnęli szczyt. Biały płyn
rozlał się na brzuchu szczuplejszego chłopaka, a kiedy Adam się
wycofał, zaczął obficie wypływać z jego odbytu, co oznaczało,
że prezerwatywa pękła. Para nadal w konwulsjach ekstazy trzymała
się w objęciach rozmasowując wzajemnie na swoich plecach słone
krople potu. Kiedy emocje minęły, spojrzeli sobie w oczy i jeszcze
raz pocałowali.
-
Po wszystkim... - Szepnął Adam i podciągnął się do pozycji
siedzącej. Zdjął kondom i wyrzucił go przez okno w stronę
jeziora. Zaczął ubierać poszczególne części garderoby zerkając
na swego kochanka.
-
Czyli to twoja ostateczna decyzja? Jesteś tego pewien? - Spytał z
uśmiechem Drake, po czym zaczął się wycierać z pozostałości po
orgazmie.
-
Tak. Długo nad tym myślałem. Muszę w końcu podjąć konkretne
kroki co do mojej przyszłości. Chcę w końcu znaleźć to, czego
szukam. Odwieziesz mnie do domu?
-
Oczywiście. Jak zwykle ulicę dalej. Co zamierzasz? - Spytał, kiedy
ubrał koszulkę.
-
Pierwsze kroki już zrobiłem. Zrezygnowałem z grania z Monte'm. W
przyszły piątek jest premiera musicalu, na tym zakończę swój
udział w teatrze. I idę na przesłuchanie do Idola.
-
Tego Idola? Nigdy nie podejrzewałem, że jesteś do tego stopnia
szalony... - Drake zapalił silnik samochodu. Kierował się w stronę
San Diego. - To powodzenia. Napisz mi, jak ci się uda. Pooglądam
cię w telewizji.
-
Mam nadzieję, że mi się uda... - Powiedział do siebie.
Dalsza
część podróży upłynęła już w milczeniu. Kiedy Drake
zaparkował na rogu ulic, Adam spojrzał na niego.
-
To żegnaj? - Rzekł Adam niepewnie.
-
Wolę do widzenia, zawsze możemy zostać przyjaciółmi, nieprawdaż?
- Drake powiedział przekonywająco i uśmiechnął się.
-
To do zobaczenia. - Rzekł Adam i już miał wysiadać, kiedy
mężczyzna złapał go za rękę i przyciągnął z powrotem do
siebie. Lambert pod wpływem siły LaBry'ego zderzył się z nim
ustami. Drake wykorzystał to i wsunął płytko język w jego usta.
Nagle rozbłysła lampa błyskowa – Drake zrobił zdjęcie ich
pocałunku aparatem, który zawsze nosił przy sobie. Kiedy Adam
odruchowo odepchnął chłopaka, jego mina wyrażała zaskoczenie i
niezrozumienie.
-
Co robisz?
-
Chciałem mieć pamiątkę. Patrz! - Pokazał mu zdjęcie.
-
Okej, tylko go nie rozpowszechniaj, bo ktoś zawału dostanie. -
Zaśmiał się i przysunął do jego ucha szepcząc: - Wyglądamy
zabójczo. Cześć. - Pożegnał się muśnięciem w policzek i
wyszedł na ulicę. Po chwili zniknął w ciemnościach nocy.
Adam
miał własne klucze do domu, więc nie obawiał się, że kogoś
obudzi. Przekraczając próg domu zachowywał się bardzo cicho.
Kiedy miał już iść do swojego pokoju, zauważył, że w kuchni
świeci się światło. Zaintrygowany zaczął zmierzać w kierunku
pomieszczenia. Domyślał się, kogo tam zastanie – nie mylił się.
Czytałam tydzień temu poprzedni odcinek, ale nie miałam wcześniej chwili, żeby napisać kilka słów, więc naskrobię je teraz;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ogólnie styl w jakim piszesz, więc mam nadzieję, że będziesz pisać dalej i dalej się rozwijać. Ciekawa jestem jak Adommy się spotka - czy tak jak w rzeczywistości na castingu do zespołu Adama czy może inaczej (po cichu mam nadzieję na jakiś twist w dobrze nam znanej historii :) ). Będę wpadać i czytać, bo zapowiada się nieźle - zwłaszcza pod względem stylistycznym i językowym, a to dla mnie ważne w fanficach :D
a co do dzisiejszego wstępu - nie chciałabym oceniać bloggerek zawieszających swoje opowiadania z braku czasu ;p niektórzy mają go więcej, niektórzy mniej, a każdy inaczej nim zarządza (chyba, że mówisz o uczennicach podstawówek narzekających na brak czasu, to wtedy totalnie się zgadzam haha) :)
pozdrawiam i życzę weny :)
Oj pierwsze erotyczne wątki... tylko szkoda że nie Adommy ;-;
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się rozkręca akcja ... chcę już więcej, bo Adam zmienia swoje życie... no zerwał z Drakem . Nie gra juz z Monte. Idzie do Idola... (Spotka Tommy'ego) <- ale to w przyszłości .. bliskiej przyszłości XD
No to nie pozostaje mi nic innego jak czekać i czytać jak tylko coś dodasz, no i nie zapomnę o komentowaniu.
Życzę weny c:
Sam wstęp zrozumiałam,że do mnie XD
OdpowiedzUsuńSpoodobał mi się Twój blog ohoho <3
Będe tu zaglądać co piatek,zobaczysz ;]