piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 5 - Kolejny przystanek

Kolejny piątek. Tym razem z dedykacją dla Uli Wójcik, która podobno strasznie nudzi się na Florydzie i męczy się z 40-stopniowym upałem. Wiedz, że niektórzy (jak ja) bardzo ci zazdroszczą. Zapraszam do czytania i komentowania, życzę miłego weekendu. :)

Kolejny przystanek

Tommy nie wiedział, co myśleć na temat tajemniczego Adama, którego spotkał w parku. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mu pomagał, wyciągał do niego rękę. Nie ufał nawet swoim nielicznym przyjaciołom, a oto pozwolił wziąć jakiemuś obcemu mężczyźnie jego ukochaną gitarę. Co prawda była zniszczona, ale należała do niego. A jeśli jutro nie przyjdzie? Co chce zrobić z moją gitarą? Dlaczego, do cholery, tak łatwo mu zaufałem? Pomógł mi rozwiązać problem. Ale ja nigdy nie ufałem nikomu prócz samego siebie. Jest chyba pierwszym człowiekiem, który zatrzymał potok moich łez i powrócił uśmiech na mojej twarzy... Kim on jest? Dlaczego mi pomógł? Tommy Joe zadawał sobie mnóstwo pytań idąc w kierunku domu. Nie zorientował się nawet, kiedy dotarł przed drzwi własnego mieszkania.

Korytarz na dziewiątym piętrze gigantycznego bloku był pusty. Jedyny dźwięk wydawały zaświecone w nim lampy. Blondyn włożył cicho klucz do zamka dębowych drzwi i przekręcił go dwa razy. Nacisnął klamkę i powoli wszedł do przedpokoju, w którym unosiła się złowieszcza cisza. Zdjął buty i kurtkę. Na boso skierował się przez salon wprost do sypialni. Zmierzając w stronę łóżka, usłyszał ciche jęki. Porozrzucane na kanapie ubrania świadczyły tylko o jednym. Szerokie wrota sypialni nie były do końca zasunięte. Pieprzona dziwka! Tommy zmiażdżył w dłoni jedwabną bluzkę, którą przed chwilą podniósł z ziemi. Poziom adrenaliny w jego organizmie momentalnie się podniósł, kiedy usłyszał podniecony głos dziewczyny, z której ust wydobyło się imię kochanka. W Tommy'm coś pękło. Ruszył do pokoju, szeroko rozsuwając drzwi. To, co zobaczył, mógł porównać do najtańszego filmu porno, jaki w życiu widział.

Para kochanków spojrzała na niego. Na obu twarzach można było zauważyć strach i zaskoczenie.

- Pieprzona szmato! - Twarz Tommy'ego wyrażała złość i wrogość. Emocje zwiększyły się, kiedy rozpoznał w nagim mężczyźnie Michaela – człowieka, z którym do niedawna grał w zespole. - Puszczasz się... Z nim?! Tym cholernym gnojem... - Obcy mężczyzna wstał z łóżka i zaczął się ubierać z fałszywym uśmieszkiem. Tommy spojrzał na niego.

- Mówiłem ci, że się na tobie zemszczę, Ratliff. Swoją drogą, nawet niezła była... - Podszedł do blondyna i zbliżył się do jego ucha, zapinając pasek od spodni. - Obciągnęła mi co najmniej trzy razy...

Nie zdążył dokończyć. Blondyn w ataku furii rzucił się na niego jak wilk. Podczas, gdy Carmen zaczęła zakładać na siebie poszczególne elementy garderoby i marzyła o jak najszybszej ucieczce z mieszkania, kolejne ciosy trafiały w oko, brzuch i żebra Michaela.

- Zasrany sukinsynie! Masz sekundę na opuszczenie tego domu razem ze swoją dziwką! - Mówił pomiędzy kolejnymi razami. - Doniesienie na ciebie do szefa było najlepszym, co zrobiłem dla tego zespołu, zaćpany dupku! - Chociaż przeciwnik wiele przeważał Ratliffa wzrostem i posturą, chłopak blokował każdy jego ruch. Po chwili znaleźli się w salonie, a następnie blondyn używając całej swej siły wyrzucił go za drzwi.

W mieszkaniu został tylko on i Carmen. Wrócił do pokoju i zatrzymał się kilka centymetrów przed nią. W klęczącej postawie zbierała swoje ubrania. Nie odważyła się nawet na niego spojrzeć.

- Przede mną się tak nie otwierałaś, jak przed nim. - Złapał ją za włosy i jednym szarpnięciem zwrócił jej wzrok ku sobie. Bawiła go ta sytuacja. - Może mi też obciągniesz tak, jak jemu, co? No, dalej! Na co czekasz? - Przyciągnął ją do swojego krocza tak gwałtownie, że musiała złapać za jego biodra, by nie stracić równowagi. Z jej ust dobył się zduszony krzyk bólu, a z oczu popłynęły łzy. Odepchnęła go mocno. - Śmieszna jesteś, wiesz? Oskarżałaś mnie o zdradę, a sama wskoczyłaś do łóżka mojemu największemu wrogowi. Przekreśliłaś tym wszystko, co nas łączyło. Co masz na swoje wytłumaczenie? - Tommy usłyszał ciszę jako odpowiedź na jego pytanie. - Milczysz? Nie jesteś mnie warta, wiesz? Myślałaś, że co? Że wejdę tu, zobaczę, jak cię rżnie i do was dołączę?

Carmen podniosła wzrok. Jej oczy były spuchnięte, w ręku trzymała swoje rzeczy. - Nie... - Powiedziała cicho. - Chciałam chociaż raz poczuć się jak w niebie, bo ty nigdy nie dałeś mi tego, czego potrzebowałam.

- Że co, proszę? - Tommy myślał, że się przesłyszał. Przypomniał sobie, jak razem chodzili na zakupy, romantyczne kolacje i spacery o zachodzie słońca. Było to teraz tak niewyraźne w jego pamięci, jak kurz unoszący się w pomieszczeniu.

- Słyszałeś. - Stwierdziła. - Nie masz w sobie za grosz męskości. - Podniosła głos. Jesteś jak baba! Na mnie nie działają te romantyczne gierki i pieszczoty jak z filmu Zmierzch. Nigdy nie wziąłeś mnie 
w ramiona i nie potrząsnąłeś tak, że dostałam orgazmu. Nie jesteś mnie wart.

- Mylisz się.- Poczuł ogromną chęć uderzenia jej, ale powstrzymał się. Nie chciał powtarzać wydarzenia sprzed kilku lat. - To ty nie jesteś warta mnie i mojej miłości. Nie jesteś warta nikogo, bo nie masz godności podobnie jak wszystkie dziwki dawające dupy w tym mieście. Wynoś się z tego domu i z mojego życia! - Pokazał jej drzwi. I spuścił wzrok, by nie patrzeć na swoją byłą już dziewczynę.

Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Po kobiecie został zapach perfum. Nie jesteś mnie wart. Jedno zdanie krążyło w jego umyśle niczym jaskółki po deszczu. Czym prędzej zdjął brudną pościel i poszewki na poduszki ze swojego łóżka. Następnie rozłożył największą część pościeli w kącie pokoju. Podszedł do dużej szafy, z której zaczął wyjmować ubrania należące do swojej eks-. Następnie wyrzucał je na biały materiał. Kiedy skończył, rozejrzał się po całym mieszkaniu, by zebrać pozostałe jej rzeczy. Ładowarka do telefonu, pamiątki, jej zdjęcia, rozmaite kremy, suszarkę i inne przybory toaletowe – wszystko znalazło się między ubraniami na pościeli. Po zebraniu wszystkiego związał cztery przeciwne końce pościeli w supeł, przez co powstało duże zawiniątko w postaci worka. Wyjął z kieszeni markera, bez którego nigdzie nie wychodził i na białej tkaninie napisał słowo „CARMEN”. Postanowił wytaszczyć wór ze swojego bloku i zostawić przy blokowym śmietnisku.

Jak pomyślał, tak zrobił. Kiedy biały worek został postawiony pomiędzy innymi czarnymi plastikowymi workami, Tommy Joe zrobił zdjęcie miejsca i wysłał je brunetce z treścią:

Jeśli chcesz, zabierz swoje rzeczy. Zrobiłem ci przysługę i je spakowałem. Znajdziesz je pod blokiem w śmieciach :)”

Nacisnął przycisk wyślij i wrócił z cwanym uśmieszkiem do swego mieszkania. Ciekawe, co Adam by na to powiedział. Pomyślał, a w jego umyśle zaczęły pojawiać się obrazy mężczyzny z lekkim makijażem i ułożonymi włosami. Znów wszedł do windy prowadzącej aż na piętnaste piętro bloku. Poczuł, że musi odetchnąć. Zamiast wcisnąć przycisk z dziewiątką, wybrał ten z numerem 15. Po chwilowym oczekiwaniu drzwi windy się rozsunęły. Blondyn zobaczył schody prowadzące na dach kamienicy, po czym skierował się ku nim. Wszedł na najwyższy strop budynku i wziął głęboki wdech. Przybliżył się do barierek i spojrzał na urokliwe światełka przedzierające się przez ciemność nocy. Ciemne San Diego wyglądało o tej porze jak w bajce. Marzył teraz o tym, żeby była tu z nim osoba, w którą by się teraz wtulił i zapomniał o całym świecie. Niestety kolejna kobieta, którą wydawało mu się, że kocha, okazała się następnym przystankiem w długiej podróży w poszukiwaniu prawdziwej, czystej miłości.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam twoje opowiadanie o Adommy już nie mogę się doczekać następnej części :D tylko czemu ta część była krótka :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się zachowanie Tommy'ego c: świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhu ... nie cierpię komentować z opuźnieniem ;-; Przepraszam.
    Pięknie Tommy pozbył się tej suki ze swojego moieszkania ! <3 Bjutiful c;
    Coś mi się nasówa że Adam ogarnie tą gitarę Tommy'ego razem z Monte XD
    Yh nie wiem co tu jeszcze napisać ... czekam na rozwinięcie daleszej akcji , bo jak narazie się rozkręcasz c:
    Więc pozdrawiam i życze duuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń